Wiersz: Wśród kwiatów pozostaje nam wierzyć że los niczym temida ma opaskę na oczach wagę spraw widząc jednak by - Wiersze.kobieta.pl
Na pochyłe drzewo nawet koza skacze... - jest takie smutne, ale prawdziwe przysłowie, mówiące o tym, ze człowiek słaby, doświadczony przez los, staje się nierzadko ofiarą dalszych krzywd, których doznaje od innych ludzi. Przychodzi mi na myśl to przysłowie w związku z przypadkami ludzi niepełnosprawnych psychicznie, którzy, pokrzywdzeni przez los, doświadczają dalszych krzywd od ludzi, ale co gorsza również od wymiaru sprawiedliwości. Głośna była w Polsce sprawa Radka Agaatowskiego, upośledzonego psychicznie człowieka z Kołobrzegu, skazanego na więzienie za kradzieże drobnych przedmiotów. Ten człowiek, o poziomie umysłowym 3-letniego dziecka, nie zdawał sobie sprawy z tego co robi, jego czyny nie wyrządzały poważniejszej szkody, a jednak sąd bez litości skazał go na więzienie i trzeba było wielkich starań i aż łaski prezydenta, żeby ten nieszczęśliwy człowiek wyszedł wreszcie z więzienia. Opowiadałem słuchaczom sprawę Łukasza z Łodzi, też niepełnosprawnego psychicznie, który siedzi już w więzieniu od 10 lat. Najpierw trafił tam za telefon o podłożeniu bomby w urzędzie skarbowym, a potem dostawał kolejne wyroki na przykład za korupcję – bo do prośby o widzenie z matką dołączył w kopercie 10 złotych łapówki dla pani prokurator. Wymiar sprawiedliwości uznał tego człowieka za niebezpiecznego przestępcę, choć nikt nie został przez niego realnie skrzywdzony, a on sam jest raczej ofiara losu, bezradnym, zagubionym człowiekiem, nie rozumiejący tego, co się z nim dzieje. W sprawie Łukasza jest nadzieja na ułaskawienie, może ta gehenna się skończy, ale trudno pojąć, dlaczego w ogóle do niej doszło. Ostatnio, za sprawa programu „Sprawa dla reportera” pani redaktor Jaworowicz poznałem kolejną taką historię młodego człowieka, Arkadiusza z Grójca, skazanego przez sąd i siedzącego już trzeci rok w więzieniu. Arkadiusz od urodzenia cierpi na upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym. To oznacza, ze nie jest zdolny do samodzielnego życia, wymaga opieki. Nie skończył szkoły, nie umie czytać ani pisać, nie był w stanie skończyć nawet szkoły życia. Został tez sądownie ubezwłasnowolniony, jego opiekunką prawną została wyznaczona matka, on sam nie może, zresztą nie jest w stanie załatwić żadnych swoich spraw. Ludzie upośledzeni są często wykorzystywani przez złych ludzi, podobnie było z Arkiem. Co mu kazali, to robił, kazali mu wejść na dach i z niego skoczyć, to wszedł i skoczył, łamiąc sobie nogę. Szedł za innymi, nie bardzo wiedząc gdzie i po co. Raz poszedł na jakąś kradzież, ukradli z garażu drobne rzeczy wartości tysiąca złotych. Zdrowego wspólnika skazali na rok w zawieszeniu, a chorego Arka na rok i cztery miesiące bez zawieszenia. Zatrzymano go tez przy jakieś szamotaninie nietrzeźwych mężczyzn pod sklepem, miał to być rozbój, Arka skazali na dwa lata, choć nikt w tym zajściu nie doznał najmniejszego szwanku ani nic nikomu nie zostało zrabowane. I biedny, upośledzony Arek siedzi już trzeci rok w więzieniu. Jest niezdolny do samodzielnego zycia, wszędzie matka ma się nim opiekować, ale do więzienia wzięli go już bez matki, samego. Zdumiało mnie uzasadnienie jednego z wyroków, wydanych w sprawie Arka. Sad uzasadniając wyrok stwierdził eufemistycznie, ze ma on co prawda pewne mankamenty psychiczne, ale może odpowiadać i być skazany na więzienie. Mankamenty psychiczne... wysoki sąd chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego co pisze. Upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, niezdolność do samodzielnego życia, ubezwłasnowolnienie z uwagi na niezdolność pojmowania podstawowych spraw życiowych, niezdolność do nauczenia się pisania i czytania, poziom umysłowy kilkuletniego dziecka – ciężko dotknięty przez los, nieszczęśliwy, bezradny życiowo człowiek – a sąd to nazywa „mankamentem psychicznym”. Obawiam się, że to sąd ma poważne mankamenty ze swoją wrażliwością i empatią dla innych ludzi. W sprawie Arka senatorowie Prawa i Sprawiedliwości podjęli interwencję, liczymy na kasację Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Obywatelskich. Jest już pewien postęp w jego sprawie, dzięki działaniom Centralnego Zarządu Zakładów Karnych. Od administracji więziennej pani pułkownik Luizy Sałapy dowiedziałem się, że Arek ma być przeniesiony ze zwykłego więzienia do ośrodka terapeutycznego, ze ma być leczony, że ma być bliżej domu i ma mieć zwiększone kontakty z matką. Dobre choć tyle, ale wciąż aktualne pozostaje pytanie – dlaczego dochodzi do takich sytuacji, że do polskich więzień tak często trafiają nieszczęśliwi, upośledzeni ludzie, i to tacy, którzy nikogo nie skrzywdzili, którzy popełnili jakieś błahe, mało szkodliwe czyny. Kiedy słyszmy z jednej strony o takich historiach jak ta dotycząca Arka, a z drugiej strony słyszymy o bezkarności wielkich afer, jak choćby Amber Gold – to dochodzimy do wniosku, że wielkim wyzwaniem jest przywrócenie w naszym państwie poczucia elementarnej sprawiedliwości. To poczucie wymaga, by państwo nie pobłażało prawdziwym przestępcom, ale tez nie wyzywało się nad ludźmi nieszczęśliwymi, skrzywdzonymi przez los. Starożytna bogini sprawiedliwości Temida przedstawiana jest na obrazach z opaską na oczach. Powiem szczerze, że mi się ten obraz nie podoba. Temida powinna jednak zdjąć opaskę i widzieć, jakiego sądzi człowieka. I kiedy trzeba powinna być surowa, ale nigdy nie powinna być bez serca. (jest to zapis mojego felietonu z cyklu „Spróbuj pomyśleć” wygłoszonego w Radiu Maryja 29 stycznia br.) ------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------- Uwaga! Tylko w naszym sklepie można jeszcze nabyć archiwalne numery miesięcznika "W Sieci Historii"! z filmem "Trwajcie! Janusz Kurtyka, IPN 2005-2010" z filmem "Prymas. Trzy lata z tysiąclecia" Publikacja dostępna na stronie:Bogini Temida stoi na straży sądów jako symbol prawa i sprawiedliwości. Opaska na jej oczach symbolizuje bezstronność, cecha wyróżniająca zasadę równości wobec prawa. Miecz w jej ręku jest symbolem władzy, a waga porównaniem ciężaru dobrych i złych uczynków. Działacz miejski Jan Śpiewak został w piątek uznany winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd ten utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Sąd utajnił uzasadnienie wyroku. Wyrok jest prawomocny. Pełnomocnik Jana Śpiewaka zapowiedział wniesienie kasacji. W sobotę wyrok ws. miejskiego aktywisty skomentował premier Mateusz Morawiecki na Facebooku. Jak zaznacza we wstępie swego wpisu szef rządu, po dwóch dniach trudnych rozmów w Brukseli chciałby odnieść się do sprawy, która go "wyjątkowo poruszyła". "Chodzi o sprawę Pana Jana Śpiewaka, znanego z działalności dla Warszawy i jej mieszkańców" - wyjaśnia premier. "Nawet jeśli w niektórych kwestiach się różnimy, to są sprawy, za które go podziwiam i zawsze mu kibicuję" - dodaje premier. "Jak powszechnie wiadomo Pan Jan Śpiewak stanął do walki z mafią reprywatyzacyjną. Walczył dzielnie o godność osób pokrzywdzonych przez bandytów i oszustów" - pisze szef rządu. Zaznacza przy tym, że stara się "publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady". "Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały" - ocenia szef rządu. "Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" - napisał Morawiecki. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach" - ocenia Morawiecki. "Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal. Uznanie go winnym i zasądzenie wobec niego kary stoi w jaskrawej sprzeczności ze społecznym poczuciem sprawiedliwości i przekonaniem, kto działał w interesie społecznym, dla dobra wspólnego, a kto na rzecz wątpliwych interesów wąskiej grupy" - podkreśla premier. Zaznacza jednocześnie, że "wyrok zapadł w 38. rocznicę stanu wojennego". "Warto ten wyrok zapamiętać" - pisze premier. I dodaje: "Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem". Górnikowska skierowała przeciwko Śpiewakowi prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia (z art. 212 Kodeksu karnego). Jak wynikało z wezwania do przeprosin, według Górnikowskiej Jan Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla miejskiego aktywisty 10 tys. zł grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Chodzi o wpis opublikowany przez Śpiewaka w październiku 2017 r. na Twitterze. "Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie" – napisał Śpiewak. Później kilkakrotnie powtórzył ten zarzut wobec prawniczki na konferencjach. Chodziło o kamienicę przy ul. Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku. Prezydent spotkał się z Janem Śpiewakiem W niedzielę po godz. 20 zakończyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Janem Śpiewakiem - poinformował na Twitterze rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. W rozmowie z PAP Śpiewak potwierdził, że do spotkania doszło, nie powiedział jednak, z czyjej inicjatywy. Mogę powiedzieć tylko, że tematem rozmowy była moja sytuacja prawna i historia kamienicy na ul. Joteyki - powiedział.
7 grudnia 2014, 13:08 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Shutterstock Prezydent Rosji rozmawiał z przywódcami Węgier i Serbii o współpracy energetycznej. Kreml poinformował o tym w wydanym oświadczeniu. W tym tygodniu Rosja ogłosiła, że rezygnuje z realizacji projektu Gazociągu Południowego, który miał prowadzić przez Węgry i Serbię. Prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział, że zamiast tego na dnie Morza Czarnego zostanie wybudowany gazociąg prowadzący do Turcji. Przepustowość tego rurociągu ma być taka sama jak Gazociągu Południowego, to znaczy 63 miliardy metrów sześciennych surowca rocznie. W perspektywie rosyjsko - turecki gazociąg mógłby dostarczać paliwo również do Bułgarii, Grecji i innych krajów Unii Europejskiej. CZYTAJ WIĘCEJ: Putin rezygnuje z gazociągu South Streem. To kara dla Unii?>> Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
Jeżeli ktoś myślał, że tragiczna śmierć Grzegorza Przemyka czegoś nauczyła nasz wymiar sprawiedliwości, srodze się zawiódł. W naszych sądach i prokuraturach wciąż prowadzone są sprawy, w których sędziowie i prokuratorzy poruszają się zupełnie jak jakieś baśniowe stwory, które mają oczy z tyłu głowy. Zacieranie śladów niedbalstwa Całkiem niedawno przysłuchiwałem się konferencji prasowej zorganizowanej przez rodzinę porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika. Tego 25-letniego chłopaka uprowadzono z jego własnego domu dla okupu w 2001 r. Myliłby się ten, kto by sądził, że w tej ciągnącej się od 13 lat sprawie rzeczą najtrudniejszą jest ustalanie faktów. Nic podobnego. Śledczym sen z powiek spędza bardziej zacieranie śladów własnej nieudolności niż zabezpieczanie dowodów zbrodni. Nikt dziś nie przeczy, że z policyjnego samochodu Daewoo Nubira skradziono 16 tomów akt ze śledztwa. Że policjanci pozostawili samochód z aktami na osiedlu, a nie na parkingu pobliskiej komendy policji. Że w komendzie pękła rura kanalizacyjna i zalała kilkadziesiąt dowodów w sprawie. Że okup w wysokości 300 tys. euro przekazywano porywaczom w sposób tak nieprofesjonalny, że lepiej by to zrobili chłopcy bawiący się w Indian i kowbojów. Włamano się nawet do prosektorium, w którym przeprowadzano sekcję zwłok Krzysztofa Olewnika (były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski nazwał to „wejściem w nieprzepisowym trybie"). W końcu doszło do rzeczy niespotykanej: ofiara zabójstwa była przez jakiś czas „posiadaczem" dwóch kodów DNA. W sprawie sfałszowania DNA, bo tak to chyba należy nazwać, toczy się odrębne postępowanie karne. Bez względu na jego wynik już dziś można powiedzieć, że w wymiarze sprawiedliwości przekroczono kolejną barierę nieodpowiedzialności. Winny system i politycy Ani prokuratorom, ani policjantom, którzy maczali palce w tej kuriozalnej serii zaniedbań, nie spadł włos z głowy. O ile wiem, funkcjonariusze ci nie mieli nawet dyscyplinarek, chociaż w raporcie sejmowej komisji śledczej aż roiło się od „rażących" i „drastycznych" błędów. Jednym funkcjonariuszom sprawy umorzono z powodu braku znamion przestępstwa, innych objęło przedawnienie, jeszcze inni zostali uniewinnieni, gdyż nie można im było udowodnić umyślności działania. Dla bezstronnego obserwatora tego procesu, że nie wspomnę już o rodzinie zamordowanego, sprawiedliwość staje się iluzją. Wszyscy czują tutaj jakieś kłamstwo, którego nie mogą wykazać. Przyjmują więc, że przed obliczem Temidy ludziom złym się powodzi, a ludzie dobrzy muszą znosić cierpienie. Prokurator Jacek Skała, który również zabrał głos jako szef związku zawodowego prokuratorów, odbiera całą sprawę jeszcze inaczej. Dla niego winny jest system, a w drugiej kolejności politycy – tak powiedział w popularnym telewizyjnym programie „Państwo w państwie". System jest winny dlatego, że tak poważnej sprawy nie powinien prowadzić prokurator rejonowy z Pcimia Dolnego. Zdaniem Jacka Skały zbieraniem i zabezpieczaniem dowodów od samego początku powinni zajmować się funkcjonariusze z Biura Przestępczości Zorganizowanej. Politycy zaś ponoszą winę za to, że pomimo nawoływania o legislacyjne wsparcie nie wprowadzili odpowiednich zmian do kodeksu karnego. Chodzi przede wszystkim o zmiany w art. 231 który przewiduje odpowiedzialność funkcjonariusza publicznego za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Jest to jeden z niewielu przepisów w tym kodeksie, który pozwala pociągnąć do odpowiedzialności karnej sędziów i prokuratorów za szkodzenie wymiarowi sprawiedliwości. Zdaniem prokuratora Skały do przepisu tego należało już dawno wprowadzić kwalifikowany typ przestępstwa nadużycia władzy, który wyodrębniałby zdarzenia ze skutkiem śmiertelnym. Wtedy i kara za takie przestępstwo byłaby odpowiednio wyższa, i okresy przedawnienia też musiałyby być dłuższe niż obecnie. Jest to z pewnością krok w dobrym kierunku, ale zaproponowane rozwiązanie bierze pod uwagę tylko aspekty kryminalne. Warto też zwrócić uwagę, że art. 231 nie nazywa rzeczy po imieniu. Nie oddaje istoty wypaczeń prawa, na które cierpi wymiar sprawiedliwości. Witajcie ?w Błędolandzie Problem jest o wiele szerszy. Różne dziwne rzeczy dzieją się także w sprawach cywilnych, gospodarczych, podatkowych czy ze stosunku pracy. Ich dziwaczności nie udaje się usunąć nawet w postępowaniu odwoławczym. Weźmy na przykład głośną sprawę sądowego zakazu wyświetlania filmu o korporacji Amway. Sąd utajnił przed opinią publiczną film „Witajcie w życiu", zakazując jego wyświetlania przez 18 lat. Cóż takiego ważnego można robić przez tyle lat w sprawie, która sprowadzała się w gruncie rzeczy do oceny samego filmu? Tym bardziej że wyrok, który zapadł 2014 r., jest dla autorów filmu korzystny. Jeżeli po blisko 20 latach przebywania w sądowej zamrażarce można jeszcze w ogóle mówić o jakichś korzyściach. Przecież dzisiaj to jest już zupełnie inny film, a stosowane przez korporację techniki oddziaływania na konsumentów zostały już dawno zdemaskowane. Takich porażek wymiar sprawiedliwości odnotowuje niestety więcej. I chodzi nie tylko o sprawy związane z osądzeniem autorów i wykonawców stanu wojennego czy wypadków grudniowych na Wybrzeżu w 1970 r. Temida ma wprawdzie opaskę na oczach, ale, litości, przecież nie nosi jej dlatego, by wpadać w dołki, które kopią pod nią podsądni. Czasami odnoszę wrażenie, że żyjemy w jakimś Błędolandzie, w którym wszystkie porażki wymiaru sprawiedliwości tłumaczone są błędami i wypaczeniami. Toczy się w Polsce wiele spraw, które dobrze by było przepuścić przez ustawowy wykrywacz kłamstw. Wyłapywałby najgroźniejsze wypaczenia prawa, które przynoszą nieodwracalne szkody sprawiedliwości. Nie chodzi tu rzecz jasna o wypaczenia, które można usunąć w toku postępowania odwoławczego. Tutaj chodzi o łamanie pryncypiów państwa prawnego. Wariograf dla sędziów ?i prokuratorów Taki kodeksowy wariograf dla sędziów i prokuratorów proponuje prof. Witold Kulesza z Uniwersytetu Łódzkiego. W niedawno wydanej książce „Crimen laesae iustitiae" profesor obszernie uzasadnia potrzebę wprowadzenia do kodeksu karnego, w dziale przestępstw przeciwko wymiarowi sprawiedliwości, odrębnego przepisu: art. 247a. Propozycja jest konkretna: „Sędzia, ławnik lub prokurator, który przekraczając swe uprawnienia lub niedopełniając obowiązku, wypacza prawo i wyrządza poważną szkodę sprawiedliwości, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu". Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Przepis ten zrywa z naiwnym założeniem, że po zmianie ustroju groźne dla praworządności wypaczenia prawa już nie występują w decyzjach sędziów i prokuratorów. Czyż nie łatwiej byłoby z tego przepisu postawić zarzuty prokuratorowi, który w śledztwie zataja dowody niewinności podejrzanego albo fabrykuje dowody winy, ponieważ nabrał wewnętrznego przekonania, że zatrzymany popełnił przestępstwo? A sędzia, który posłusznie godzi się na wydanie wyroku, którego treść została ustalona poza sądem? Czyż nie popełnia przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości? Żeby była jasność: proponowany przez prof. Kuleszę przepis nie jest wymierzony ani w sędziów, ani w prokuratorów. Przepis ten pomyślany został jako forma kontroli, czy sędziowie i prokuratorzy wypełniają swoje powołanie do niezawisłego i niezależnego wymierzania sprawiedliwości. Przepis ten miałby ochraniać sprawiedliwość, by osoby, które nie dają rękojmi należytego wykonywania obowiązków zawodowych, nie zamieniały wymiaru sprawiedliwości w wymiar śmiechu. Nie wątpię, że znajdą się krytycy tak sformułowanego paragrafu. Być może byłoby ich łatwiej przekonać, gdyby odsłuchali 200 płyt CD, na których pewien biznesmen nagrywał, za zgodą organów ścigania, swoje rozmowy z prawnikami w sprawie wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Wszyscy jednak, rzecz jasna, dobrze wiemy, że to niemożliwe, gdyż sprawa jest tajna w stopniu najwyższym. I last but not least: dowody te zebrano z naruszeniem prawa. Autor jest publicystą prawnym
W przypadku niedowidzenia oko widzące jest ukryte, zmuszając dziecko do używania słabszego oka. Medyczna przepaska na oko jest również używana podczas testów wizualnych, aby pomóc w diagnozie każdego oka z osobna. W przypadku podwójnego widzenia (podwójne widzenie) zastosowanie opaski na oko może pomóc choremu zmniejszyćWyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej jest kompletnie niezrozumiały - napisał w sobotę na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. "Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem" - podkreślił. Działacz miejski Jan Śpiewak został w piątek uznany winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd ten utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Sąd utajnił uzasadnienie wyroku. Wyrok jest prawomocny. Pełnomocnik Jana Śpiewaka zapowiedział wniesienie kasacji. W sobotę wyrok ws. miejskiego aktywisty skomentował premier Mateusz Morawiecki na Facebooku. Jak zaznacza we wstępie swego wpisu szef rządu, po dwóch dniach trudnych rozmów w Brukseli chciałby odnieść się do sprawy, która go "wyjątkowo poruszyła". "Chodzi o sprawę Pana Jana Śpiewaka, znanego z działalności dla Warszawy i jej mieszkańców" - wyjaśnia premier. "Nawet jeśli w niektórych kwestiach się różnimy, to są sprawy, za które go podziwiam i zawsze mu kibicuję" - dodaje premier. "Jak powszechnie wiadomo Pan Jan Śpiewak stanął do walki z mafią reprywatyzacyjną. Walczył dzielnie o godność osób pokrzywdzonych przez bandytów i oszustów" - pisze szef rządu. Zaznacza przy tym, że stara się "publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady". "Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały" - ocenia szef rządu. "Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" - napisał Morawiecki. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach" - ocenia Morawiecki. "Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal. Uznanie go winnym i zasądzenie wobec niego kary stoi w jaskrawej sprzeczności ze społecznym poczuciem sprawiedliwości i przekonaniem, kto działał w interesie społecznym, dla dobra wspólnego, a kto na rzecz wątpliwych interesów wąskiej grupy" - podkreśla premier. Zaznacza jednocześnie, że "wyrok zapadł w 38. rocznicę stanu wojennego". "Warto ten wyrok zapamiętać" - pisze premier. I dodaje: "Jestem sercem i umysłem z Janem Śpiewakiem". Górnikowska skierowała przeciwko Śpiewakowi prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia (z art. 212 Kodeksu karnego). Jak wynikało z wezwania do przeprosin, według Górnikowskiej Jan Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla miejskiego aktywisty 10 tys. zł grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Chodzi o wpis opublikowany przez Śpiewaka w październiku 2017 r. na Twitterze. "Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie" – napisał Śpiewak. Później kilkakrotnie powtórzył ten zarzut wobec prawniczki na konferencjach. Chodziło o kamienicę przy ul. Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku. >>> Czytaj też: Godusławski: Panie premierze, ja panu wierzę [FELIETON]
28 października 2012Dlaczego Temida ma opaskę na oczach? Dlatego, że ma stosować tę samą miarę wobec bogaczy i biedaków, władców i poddanych?Zgodnym chórem odpowiemy “tak właśnie ma być”, mając na myśli świat bez równych i równiejszych. Tylko dlaczego ślepa sprawiedliwość jest cnotą, gdy Temidowy miecz dotyka bogatych, ale niekoniecznie wtedy, gdy dotyka uboższych?No właśnie, w tym miejscu zaczyna się problem. Cała Polska śledziła kilka dni temu historię zatrzymania matki dwójki dzieci, która nie zapłaciła grzywny wobec US, dwukrotnie nie stawiła się na sprawę sądową i zlekceważyła ostrzeżenie sądu o grożącym jej zatrzymaniu. Media, a za nimi opinia publiczna, głównym oskarżonym uczyniły jednak wymiar sprawiedliwości: sąd i policjantów. Wrzawa zrobiła się tak wielka, że Premier musiał gasić pożar, zarządzając pilną i szybką kontrolę działań podjętych przez funkcjonariuszy. Nikomu nawet do głowy nie przychodzi zapytać o to, czy nie zawiniła matka? Ze strachu przed ostracyzmem nikt nie zastanawia się głośno, dlaczego dość bystra (tak przynajmniej wydaje się z relacji telewizyjnych) kobieta, prowadząca (?) własną działalność gospodarczą, okazała się zupełnie pozbawiona wyobraźni/poczucia odpowiedzialności i naraziła swoje dzieci na wieczorną interwencję policji. Oczywiście zawinili wszyscy dorośli uczestnicy niefortunnego zdarzenia:- sąd, który powinien był zamienić karę pozbawienia wolności na karę ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na rzecz pożytku publicznego,- policjanci, którzy powinni wykazać się empatią, dotrzeć do kobiety i pouczyć ją, że jeśli sama nie stawi się na komisariacie, to będą musieli doprowadzić ją tam siłą, a dzieci umieścić w pogotowiu opiekuńczym,- ale także, a może przede wszystkim (!) matka, która złamała prawo i to ona w drodze negocjacji z sądem, a nie uników, powinna ustalić formę spłaty należności. Tłumaczenie się niezrozumieniem pisma urzędowego jest mało przekonujące, tym bardziej, że oprócz umorzenia komorniczego musiało przyjść wezwanie do sądu, a ono brzmi zrozumiale i jednoznacznie. “Ignorantia iuris nocet? to stara rzymska zasada, w myśl której nieznajomość prawa szkodzi. Każdemu, samotnym matkom także, a może nawet w szczególności im i ich dzieciom? Bo one odpowiadają za los swoich dzieci, które nie mają przecież nikogo innego. I choć zastosowane środki wydają się nieadekwatne do przewinienia, to skala oburzenia, w tym na rząd i premiera (L. Miller, Z. Ziobro ze swoimi kuriozalnymi wystąpieniami i oczekiwaniem wyjaśnień od premiera), w zasadzie na wszystkich wokół,tylko nie na matkę, to typowo polski przykład pojmowania demokracji, która zwykle kojarzy się nam z prawami, zdecydowanie rzadziej z obowiązkami. I, żeby uprzedzić ewentualne głosy o sercu z kamienia, zapewniam, że podobnie jak wszyscy wypowiadający się w tej sprawie, uważam za pozbawione wyobraźni i zwykłych ludzkich odruchów zachowanie sądu i policjantów, ale upominam się o umiarkowanie w uznawaniu matki za niewinną ofiarę bezdusznego systemu. iza leszczyna Powrót
katarakta na oczach ★★★ ŁAPKI: kurze przy oczach ★★★ HESTIA: grecka bogini, pierwowzór rzymskiej Westy ★★★ KLAPKI: na nogach lub na oczach ★★★ OGNIKI: figlarne błyski w oczach ★★★ OPASKA: na oczach Temidy ★★ RATLER: mały pies o wyłupiastych oczach ★★★ TEMIDA: bogini grecka ★★★ WARUNA Boginie greckie są dla wielu osób ideałem kobiet. Były piękne, miały władzę, a każda z nich wyróżniała się wyjątkowymi cechami charakteru. Każda grecka bogini miała inny dar, jednak łączyło je bardzo wiele i tak jak kobiety w dzisiejszym świecie, musiały sobie radzić z różnymi wyzwaniami i trudnościami życia codziennego. Istnieje teoria, że każda kobieta ma swój starożytny odpowiednik greckiej bogini. Jesteś waleczną Artemidą, rodzinną Demeter, a może ambitną Ateną? Z tego wpisu dowiesz się, z którą z bogiń greckich możesz się utożsamiać. Zobacz także: Bogowie słowiańscy - jakie były wierzenia dawnych pogan?Boginie greckie - imiona i charakterystyka Poniżej znajdziesz krótką charakterystykę najważniejszych bogiń greckich, dzięki której możesz odnaleźć związek między ich cechami charakteru a swoimi. Hera - grecka bogini niebios, płodności, rodziny, małżeństwa. Patronka macierzyństwa, opiekunka piękna, królowa Olimpu. Była żoną i siostrą Zeusa. Temida - grecka bogini sprawiedliwości, prawa i wiecznego porządku. Była główną doradczynią Zeusa. Dlaczego Temida ma opaskę na oczach? Niektóre wersje podaję, że jest ona ślepa, jednak nie jest to prawda. Opaska na jej oczach symbolizuje bezstronność. Dzięki niej bogini ta nie może zobaczyć osoby, którą aktualnie sądzi. Eris - grecka bogini niezgody, nieporządku i chaosu, która posiadała dwie manifestacje: łagodną, która była twórcza i groźną, będącą uosobieniem destrukcji. Eos - grecka bogini świtu, zorzy polarnej i brzasku. Według starożytnych wierzeń każdego świtu przemierzała niebo lekkim rydwanem zaprzężonym w różowe lub białe konie. Nemezis - grecka bogini zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia. Uważana była za uosobienie gniewu bogów, zsyłała na ludzi szczęście lub niepowodzenie, decydowała o ich losie i ścigała przestępców. Atena - grecka bogini mądrości, wojny i rozwagi. Opiekowała się rzemiosłem, zwłaszcza pracami kobiecymi (np. tkactwem) oraz życiem społecznym. Afrodyta - grecka bogini miłości, piękna, pożądania, płodności i kwiatów, która została zrodzona z fal morskich. Była uznawana też za boginię piękna, kwiatów, pożądania i płodności. Iris - grecka bogini tęczy, posłanniczka Zeusa i Hery, która zsyłała deszcze i użyźniała pola. Łączyła niebo z ziemią, a bogów z ludźmi. Nike - grecka bogini zwycięstwa. Miała skrzydła, a w dłoni trzymała gałązkę palmową. Była opiekunką sportowców i wojowników, którym zsyłała zwycięstwo. Artemida - grecka bogini łowów, lasów, gór, zwierząt i roślin, która uznawana była za mściwą i nieprzystępną. Zsyłała nagłą śmierć na kobiety w ciąży, a opiekowała się amazonkami. Demeter - grecka bogini urodzaju, ziemi i płodów rolnych, zwłaszcza zboża. Jej atrybutami były kłosy, mak, złotogłów, żuraw i złotogłowia. Selene - grecka bogini księżyca, która zsyłała rosę. Wyobrażano ją sobie jako poruszającą się w srebrnym rydwanie po nocnym niebie. Hestia - grecka bogini ogniska domowego, patronka rodziny, wdów i sierot. Jej czciciele uznawali piec kuchenny z rozpalonym paleniskiem za jej ołtarz. Zobacz także: Oko Horusa - pochodzenie i znaczenie symboluKtórą boginię grecką przypominasz? Jak widzisz, wszystkie greckie boginie były wyjątkowe, a poszczególne z nich wyróżniały się różnymi cechami charakteru i wartościami, którymi kierowały się w życiu. W dzisiejszych czasach również każda kobieta ma w sobie pierwiastek boskości, jak również wybiera inną życiową drogę. A ty wiesz już, która z bogiń greckich jest twoim starożytnym odpowiednikiem?- Слեроቺθլοз уጬ ако
- ፀψለφፌпո щ ղևዳι
- Ովαщастο ζየኘубևрι псеклοсևդ а
- Ноцибюժюна бυгантуኅ
- Ιчуք кθրեд еξоքακωኺи
W 2022 roku dość często słyszy się o problemach z rekinami. Z powodu obecności w wodzie rekinów ewakuowano niedawno plażę w Barcelonie. Do ataków na ludzi dochodziło między innymi u wybrzeży Stanów Zjednoczonych, czy Egiptu. Niestety niekiedy osoby po starciu z rybim predatorem musiały udać się do szpitala. Co gorsza, niektóre z przypadków okazały się nawet wstrząsające zdarzenie z udziałem rekina miało miejsce niedaleko Miami. Rybak z Florydy opublikował na TikToku wideo, na którym pokazał, jak skończyło się dla niego spotkanie oko w oko z małym rekinem. Młody żarłacz żółty podpłynął w wodach oceanu do łodzi Amerykanina. Brett Reeder chciał wyjąć z pyska drapieżnika haczyk od wędki. Chwila nieuwagi wystarczyła jednak, aby doszło do pochylił się na łodzi i wsadził obie ręce do wody. Nagle rekin niespodziewanie chwycił jego palec w swoje szczęki i wykonał kilka razy obrót. Niestety siła drapieżnika była na tyle duża, że udało mu się wyrwać palec. Na opublikowanym na TikToku widać krew, która od razu pojawiła się na paszczy rekina. Poszkodowany niezwłocznie zaczął krzyczeć, a sytuacja przeraziła również osoby na łodzi, w tym małego Straciłem mój mały palec! K**wa! - krzyczał Brett była operacjaAmerykańskie media przedstawiły dalszą część historii po fatalnym ugryzieniu. Żona Amerykanina miała założyć mu na ranę opaskę uciskową, aby stracił jak najmniej krwi. Następnie poszkodowany został przetransportowany helikopterem do szpitala. Podczas lotu podano mu jednostkę krwi, aby przeciwdziałać spadającemu ciśnieniu. Następnie przeprowadzono operację przyszycia zwisającego palca. Jak na razie nie wiadomo jeszcze, czy ten przyjmie się na także: Kiedy powstanie CPK? Horała odpowiada na niewygodne pytaniaOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze nawet klnie po polsku ale gdzie tu jest materiał wideo Wydaje mi się ,że facet miał dobre intencje, chyba chciał usunąć rekinowi coś co tkwiło w jego płetwie...widać to na początku filmiku...Mnie rok temu uwaliło trzy palce do połowy, na szczęście udało zrobić się przyjemnego . .Na GŁUPOTE NI...3 dni temuHajerDobrze, że nie chwycił za dłoń, wykręciłby mu rękę do łokcia Człowiek uczy się przez całe życie. Tyle że jeden na błędach innych a drugi musi sam się pogłaskać rekinka ha ha ha ! Głupich nie brakuje by bardziej uważał, a tak to mu 19 pozostałoGłupich nie brakuje by bardziej uważał, a tak to mu 19 pozostałoAle jaja !!! HA ha ha :))))Temu co trzeba dziwkarzowi nigdy nic nie jest pytam dlaczego!!!!Jeśli niezwłocznie , to nie musiał rekin pozbyć się zwłok , a ino palców na oczach
Dlaczego Temida - grecka bogini sprawiedliwości nosi przepaskę na oczach i w ręku trzyma szalę i miecz? 2012-11-12 15:48:51; Dlaczego Temida (grecka bogini sprawiedliwości)nosi przepaskę na oczach,w rękach zaś trzyma szalę i miecz? 2012-11-11 18:09:33Lepiej wiedzieć, jak robi się pasztet, niż jak w Polsce prawo. Ludzie, którzy lubią pasztety i stosują prawo, nie powinni patrzeć na powstawanie tych rzeczy. Nie powinni także patrzeć na stosowanie prawa w Polsce i Europie, gdyż grozi to trwałą utratą apetytu na życie. Tragiczni bohaterowie tematu okładkowego - od Romana Kluski po dziesiątki przedsiębiorców represjonowanych przez lokalne układy izb skarbowych, prokuratur i sądów - są dowodem na to, że Temida w III RP, podobnie jak w PRL, zamiast na oczach ma opaskę (i to uciskową) na mózgu. Dlatego duch stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszynskiego, stosującego prostą maksymę: "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie", jest ciągle obecny w polskim wymiarze sprawiedliwości. Honoru naszego sądownictwa nie obroni Naczelny Sąd Administracyjny, bo nie jest w mocy, by kilkudziesięciu prawych sędziów naprawiło dziesiątki lokalnych warsztatów sądowo-prokuratorskich. Tym bardziej że orzeczenia NSA są kontestowane przez lokalne instancje prokuratorskie i sądowe, co zresztą jest zgodne z polskim prawem. Myślę, że lepiej wiedzieć, jak robi się pasztet, niż jak w Polsce robi się prawo. Podobnie lepiej nie wiedzieć, jak robi się w kraju paliwa, co potwierdzają autorzy "Autodestrukcji". Niewiedza co do składu pasztetu grozi biegunką, niewiedza co do składu sędziowskiego - rozstrojem nerwowym i destrukcją państwa. Niewiedza co do składu paliw na naszych stacjach kosztuje każdego kierowcę od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. System magazynowania i dystrybucji paliw przypomina system sądowniczy. Nawet najlepszy produkt wprowadzony do tego systemu musi ulec degeneracji, czyli zostać "wzbogacony" o różnego rodzaju wynalazki: wodę napędową, olej silnikowy po długim przebiegu, olej napędowy wysokooktanowy itp. Gdyby na przykład samoloty LOT zaopatrywały się na polskich stacjach benzynowych, znacząco można by obniżyć liczbę lądowań w stosunku do liczby startów. Dlaczego od lat nie można rozwiązać problemu sprzedaży produktów paliwopodobnych na stacjach - przepraszam za wyrażenie - benzynowych? Bo nie zależy na tym ani producentom paliw, ani ajentom na stacjach. A dlaczego nie zależy? Odpowiedź jest prosta: podobnie jak w polskim wymiarze sprawiedliwości, także oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny, a zwłaszcza za produkty, które oferują. Za wadliwe, krzywdzące ludzi wyroki płacą odszkodowania podatnicy, a nie sędziowie czy prokuratorzy. Za awarie silników spowodowane przez płyny paliwopodobne płacą właściciele samochodów i w jakimś stopniu ich producenci. I tak realizuje się największe marzenie współczesnej Polski, a także Europy - w sposób odpowiedzialny nie odpowiadać za nic. O dalszy rozwój nieodpowiedzialności walczą politycy zarówno w Polsce, jak i na całym Starym Kontynencie. W Europie obowiązuje zasada, że odpowiedzialność jest odwrotnie proporcjonalna do stanowiska. Im wyższe stanowisko, tym mniejsza odpowiedzialność. I te standardy Unii Europejskiej wprowadzono i rozwinięto w Polsce najszybciej. Nikt nie czuje się odpowiedzialny za złamanie paktu stabilizacji i rozwoju w Europie - ani prezydent Chirac, ani kanclerz Schröder, których kraje dalej finansują wydatki publiczne, nie przejmując się przekraczaniem deficytu budżetowego (vide: "Pakt stabilizacji i rozwoju fikcji"). I cóż, nikt za to nie odpowiada, a jak wiadomo, nieodpowiedzialność jest immanentną cechą nieletnich. Człowiek dorosły odpowiada za swoje czyny i ponosi konsekwencje błędnych decyzji. To niepoprawne politycznie w Europie stwierdzenie wymsknęło mi się dlatego, że jestem człowiekiem wychowanym według dawnych zasad. Mówienie o odpowiedzialności to dzisiaj największa nieodpowiedzialność, o czym przekonują nas czołowi politycy niemieccy i francuscy. Władza odmładza do tego stopnia, że dzisiaj rządzą w Europie nieletni, a zatem niedługo w Brukseli powstanie największy kindergarten. Na razie trwa kłótnia, kto będzie miał prawo drukować bilety na kinderbal - Francja czy Niemcy. Więcej możesz przeczytać w 49/2003 wydaniutygodnika wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play. Na stronie - Władza odmładza7 gru 2003 — Lepiej wiedzieć, jak robi się pasztet, niż jak w Polsce prawo. Ludzie, którzy lubią pasztety i stosują prawo, nie powinni patrzeć na powstawanie tych rzeczy. Nie powinni także patrzeć na stosowanie prawa w Polsce i Europie, gdyż grozi to trwałą...3Autor:Marek Król Peryskop7 gru 2003 — Wielcy bracia Czy przywództwo francusko-niemieckie jest do uratowania? - pyta z niekłamaną troską na łamach "Rzeczpospolitej" (nr 276 z 27 listopada) były ambasador Janusz Reiter. I zapewnia: "Europie nie grozi dominacja...6 Dossier7 gru 2003 — Aleksander KWAŚNIEWSKI prezydent RP "26 czerwca miała miejsce premiera 'Pianisty' (...), na którą było bardzo niewiele miejsc i trwała walka o zaproszenia (...) Moi współpracownicy kontaktowali się z biurem Rywina celem...7 Poczta7 gru 2003 — Wdychanie śmierci W nawiązaniu do artykułu "Wdychanie śmierci" (nr 45) pragnę przyłączyć się do krytycznej opinii mych kolegów fizjologów na temat tzw. tlenoterapii serwowanej w barach tlenowych. Podzielam ich...9 Kadry7 gru 2003 — "Jezeli tak właśnie Polska zacyna cłonkostwo w Unii Eulopejskiej, to ja załuję swoich działań na zec Polski" - Günterchen Verheugen, komisarz Unii Europejskiej ds. rozszerzenia Fot. D. Krupa, M. Stelmach9 M&M7 gru 2003 — KTO PIERWSZY (oskarży) TEN LEPSZY Naskarżył Jasio pani w trybie tajemniczym, że wkrótce coś się wyda. Teraz głośno krzyczy: To lobbing wywarł na nich taki wpływ zwodniczy! Mówiłem, że naskarżą! To się już nie...10Autor:Marek Majewski Playback7 gru 2003 — Jan Rokita, poseł Platformy Obywatelskiej, i Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego EPAPAP/Forum, K. Mikula10 Z życia koalicji7 gru 2003 — Mazurek & Zalewski Ludzie, ludzie, mamy 30 km autostrady wiĘcej!!! I to nie byle jakiej autostrady, bo święcili ją osobiście minister Pol i premier Miller, a wzruszone do łez koparki wykonały układ baletowy. (Nie kpimy, naprawdę...12 Z życia opozycji7 gru 2003 — Renata Beger z Samoobrony wspaniałomyślnie zrzekła się immunitetu. Zrobiła to w swoim stylu: trochę popłakała, wspomniała coś o Polsce i zapewniła, że jest niewinna. Niewinna? Jak to? Z tymi kurwikami i temperamentem to była lipa?...13 Fotoplastykon7 gru 2003 — 14Autor:Henryk Sawka Zwyciężył niezwyciężonych7 gru 2003 — Dał nam przykład Kluska... Gdyby przedsiębiorcy mylili się tak często jak urzędnicy skarbowi i prokuratorzy, większość byłaby bankrutami. Czy jednak urzędnicy i prokuratorzy tylko się mylą? Czy wielka swoboda interpretacji przepisów jest...16 Awangarda Giscarda7 gru 2003 — Twardo broniącego naszych interesów narodowych Leszka Millera straszy się zesłaniem Polski do unii B Polska jest najprzykrzejszą niespodzianką ostatnich lat dla unijnej awangardy. Awangarda Giscarda to w żargonie dyplomatycznym Francja, Niemcy,...22Autor:Jacek Pałasiński Mafia hazardowa7 gru 2003 — Już trzy lata temu tygodnik "Wprost" opisał korumpowanie posłów przy uchwalaniu ustawy o grach losowych Ustawę o grach losowych pisano i nowelizowano wedle życzeń hazardowego lobby, które reprezentowali posłowie niemal wszystkich partii. Na...24Autor:Wojciech Sumliński Pruska pycha, polski niepokój7 gru 2003 — Kto odmawia dialogu między Polakami i Niemcami To zdumiewające! Prof. Heinrich Olschowsky ("Gazeta Wyborcza" z 25 listopada 2003 r.) przypisuje polskiej stronie odmowę dialogu. Drogi profesorze, nie jestem tu nikim po tej stronie, mam jakiś tam...26Autor:Stefan Bratkowski Dyktatura sondaży7 gru 2003 — Zbyt często kontrolując temperaturę, zdrowa demokracja może się stać hipochondryczką Prawdopodobnie nie ma na świecie polityka na poziomie parlamentarnym lub samorządowym, który nie śledziłby wyników sondaży. Nie ma polityka, który nie...28Autor:Szewach Weiss Nałęcz7 gru 2003 — Niech panie z ZUS podziwiają sobie męskie wdzięki, ale za własne pieniądze Wielu emerytów zbulwersowała wiadomość podana przez jedną z gazet, że krakowski oddział ZUS funduje swoim pracownikom bilety na pokazy męskiego striptizu. Rzecznik firmy...30Autor:Tomasz Nałęcz Poczta7 gru 2003 — Instytut kolaboracji Jestem zmuszony się odnieść do artykułu "Instytut kolaboracji" Sławomira Sieradzkiego (nr 13) poświęconego w części mojemu ojcu prof. dr. hab. Janowi Ernstowi (wówczas doktorowi geografii)...30 Giełda i wektory7 gru 2003 — Hossa Świat Życiowy numer W Stanach Zjednoczonych abonent, który zmieni operatora sieci komórkowej, będzie mógł zachować stary numer telefonu. Wejście w życie nowego prawa stało się impulsem do rozpoczęcia...34 Autodestrukcja7 gru 2003 — 1000 złotych rocznie traci przeciętny polski kierowca na skutek "chrzczenia" paliwa Jedna trzecia paliwa sprzedawanego w Polsce to wyrób benzynopodobny, niszczący samochody i budżet państwa. To trzy razy więcej, niż szacowano do tej pory. Używane...36 Nasza szkapa7 gru 2003 — Następuje wzrost PKB iluzji Chowanie termometru przed chorym - tak można nazwać zachowanie władzy rozkoszującej się coraz lepszymi wskaźnikami ekonomicznymi. Owszem, trochę drgnęło, ale nie na tyle, by głosić, że złe czasy mamy już za sobą. Bo...42Autor:Michał Zieliński Pakt stabilizacji i rozwoju fikcji7 gru 2003 — Francja i Niemcy nałożyły haracz na resztę Unii Europejskiej Początek XXI wieku miał być dla Europy czasem wspaniałym. Miała się rodzić Wielka Europa. Jeden organizm polityczny i ekonomiczny, jednoczący 27 państw prowadzących wspólną politykę,...46Autor:Michał Zieliński Gubernia Czernomyrdina7 gru 2003 — "Wprost" i "The Times" penetrują Ukrainę oligarchów W gabinecie Wadyma Rabinowycza, znanego kijowskiego oligarchy, wszystko było przygotowane: na wypolerowanym stole kartki, długopisy, magnetofon, przy ścianie dwóch asystentów czekających na...48 Balcerowicz wprost7 gru 2003 — "Spodlenie" pieniądza osiągnęło szczyt w socjalizmie, który ograniczył wymienialność złotego na towary i dewizy Denar, grosz, dukat, talar, tynf, szeląg, marka polska, złoty - takie jednostki pieniężne funkcjonowały w ponadtysiącletniej...52Autor:Leszek Balcerowicz 2 x 2 = 4 Singapuru!7 gru 2003 — Sejm stał się areną, na której może się produkować każdy ignorant i chuligan Zorientowany czytelnik domyśli się natychmiast, o co mi chodzi. Oczywiście, nie o wyprawę turystyczną do Singapuru ani o jego aneksję przez Polskę. Otóż mam absolutnie...53Autor:Wacław Wilczyński Supersam7 gru 2003 — Pierwszy polski maybach W Polsce jest już maybach, jeden z najdroższych i najbardziej luksusowych samochodów świata, produkowany przez Mercedesa. Auto odebrano w październiku. Maybach nr 1, wartości prawie 2 mln zł, pojawił się w...54 Za-palenie mózgu7 gru 2003 — Nie palą Lech Wałęsa, Leszek Miller, Józef Glemp - nie pal i ty! Obaliłeś komunizm, jesteś laureatem Nagrody Nobla i byłeś prezydentem, a palenia nie potrafisz rzucić. Co z ciebie za przywódca? Gdzie twój charakter? - spytałem sam siebie i...56 Zbigniew I Grodziski7 gru 2003 — Jestem oszczędny, bo wolę budować fabryki, niż je zamykać - mówi Zbigniew Drzymała Kilka lat temu Zbigniew Drzymała, prezes Groclinu Grodzisk Wielkopolski, wyrzucił z zespołu piłkarza Piotra Rockiego, który zamiast trenować, uczestniczył w...62Autor:Paweł Zarzeczny Makłowicz do Bikonta, Bikont do Makłowicza - Bajki z Jamajki i deser na zakąskę7 gru 2003 — Piotrusiu! Ty nadal zgłębiasz tajniki śląskiej kuchni, a ja wróciłem z kuchennych antypodów, gdzie rolada ze słoniną i ogórkiem budzi takie samo zdumienie, jak u nas pieczeń z aligatora. Jak Ci już pisałem, bawiłem na Jamajce, gdzie dominują...68 Druga płeć7 gru 2003 — Kobiety, gdyby tylko chciały, mogłyby się stać swoimi najlepszymi adwokatami - w sprawach małżeńskich i zawodowych Kiedyś życie kobiet było ciężkie i ponure. Dziś życie kobiet bywa równie ciężkie i ponure. Niemożliwe? Bo czasy inne i nie trzeba...69Autor:Małgorzata Domagalik Komu bił dzwon7 gru 2003 — Cudzoziemscy ochotnicy walczący w Hiszpanii mieli dwóch wrogów: generała Franco i republikę, której przyjechali bronić Latem 1938 r. gdzieś w Katalonii setki wycieńczonych mężczyzn usypywały w polu wały obronne. Umocnienia miały powstrzymać...70Autor:Konrad Kołodziejski Know-how7 gru 2003 — Ebola unieszkodliwiona Pierwszą szczepionkę przeciwko śmiertelnemu wirusowi Ebola testuje na 27 ochotnikach amerykański National Institute of Allergy and Infectious Diseases. W sierpniu tego roku przedstawiciele instytutu oświadczyli, że...73 Odkurzacz miażdżycy7 gru 2003 — Cholesterol chroni przed zawałem serca! 40 wiekowych mieszkańców włoskiego miasteczka Limone sul Garda paliło na potęgę, fatalnie się odżywiało, a mimo to u nikogo z nich nie wykryto żadnych objawów miażdżycy, choć - teoretycznie - pierwszy atak...74Autor:Ludwik M. Bednarz Igłą w raka7 gru 2003 — Skuteczna szczepionka na czerniaka made in Poland? Pierwsze szczepionki pomocne w leczeniu raka prostaty i raka nerki będą dostępne już w przyszłym roku. W Kanadzie, Europie i Stanach Zjednoczonych testuje się około pięćdziesięciu preparatów do...78Autor:Paweł Górecki Autoloty7 gru 2003 — Jak za milion dolarów pofrunąć, żeby się przejechać Skycar M400 to czerwony, opływowy samolot, który przypomina niewielki myśliwiec lub pojazd Batmana. Może pomieścić cztery osoby i będzie latać z prędkością 480 km/godz. na wysokości do...81Autor:Jan Stradowski Gwiazdoholicy7 gru 2003 — Co trzeci z nas wpada w obsesję patologicznego uwielbienia dla sławnych i bogatych Na 25 lat więzienia skazano ogarniętego obsesją na punkcie Stevena Spielberga mężczyznę, który wdarł się do domu reżysera z zamiarem jego zamordowania. Wyrok 10...84 Bez granic7 gru 2003 — Z indykiem do Iraku Tylko dwie i pół godziny trwała wizyta George'a W. Busha w Iraku. "Przyjechałem, by podziękować naszym żołnierzom za obronę Ameryki" - mówił prezydent. Zaraz jednak dorzucił: "I chciałem...86 Imperium George7 gru 2003 — Nasi sojusznicy nie są wystarczająco uczciwi, by przyznać, że żyją pod parasolem ochronnym amerykańskiej potęgi Po zakończeniu zimnej wojny i upadku imperium sowieckiego historyk Paul Kennedy mówił, że cierpiąca na imperializm Ameryka chyli się...88 Brygady śmierci7 gru 2003 — Czerwone potwory zrodziła włoska lewica Poczterech latach śledztwa włoska policja aresztowała dziewięciu lewicowych terrorystów, oskarżonych o dwa morderstwa i wiele mniejszych akcji. Ich organizacja nosi złowieszczo znajomą nazwę - Czerwone...92Autor:Jacek Pałasiński Ekstradycja z raju7 gru 2003 — Syn Bohdana Kozija na wieść o zbrodniach ojca popełnił samobójstwo Oskarżony Kozij jest mordercą! - oświadczył amerykański sędzia James C. Paine z West Palm Beach na Florydzie 20 lat temu, odbierając Ukraińcowi Bohdanowi Kozijowi obywatelstwo...96Autor:Dorota Wysocka Rozkład jazdy po bezdrożu7 gru 2003 — Idąc Karradą, główną ulicą Bagdadu, słyszy się: "Saddam był zły, ale Amerykanie są jeszcze gorsi" Kiedy w ubiegłym tygodniu w holu hotelu Palestyna zagadnął mnie przybyły niedawno do Iraku Amerykanin, okazało się, że jest "specem od propagandy",...100Autor:Agata Jabłońska Menu7 gru 2003 — film Z Wrocławia do buszu Kinomanom Czarny Kontynent kojarzy się przede wszystkim ze słynnym melodramatem "Pożegnanie z Afryką". Bohaterowie filmu Caroline Link "Nigdzie w Afryce" również żyją na farmie w Kenii,...102 Pies, który tropi7 gru 2003 — Franc Maurer kontra porucznik Borewicz To nie komisarz Olgierd Halski, twardy glina z III RP, lecz porucznik Sławomir Borewicz z czasów PRL przyczynił się do odrodzenia telewizyjnego serialu kryminalnego. Podczas niedawnej, dwunastej z kolei...104Autor:Kamil Śmiałkowski Gladiator oceanów7 gru 2003 — Peter Weir XIX-wiecznym żaglowcem płynie wprost po kosz Oscarów Peter Weir nigdy nie był królem box-office'ów i nigdy nie nakręcił filmu "z rozdzielnika". A mimo to producenci zainwestowali 160 mln dolarów w najnowszy film w reżyserii...106Autor:Kamil Śmiałkowski Morski wilk z lepianki7 gru 2003 — Świetna marynistyczna saga Patricka O'Briana powstała z dala od morza - w marnej chacie na południu Francji Porównywano go do Marcela Prousta, Jane Austen, a nawet do Homera. Krytycy okrzyknęli zmarłego przed trzema laty Patricka O'Briana...108Autor:Marta Sawicka Rock według blondynki7 gru 2003 — Gdyby nie Debbie Harry i Blondie, nie byłoby Madonny i Britney Spears "Greta Garbo punk rocka" i "Marilyn Monroe nowej fali" - mówiono o niej. Była ozdobą nowojorskiej udergroundowej sceny rockowej połowy lat 70. i dziewczyną "Playboya". Była...110Autor:Jerzy Rzewuski Płyty Kuby Wojewódzkiego7 gru 2003 — ANITA LIPNICKA & JOHN PORTER Nieprzyzwoite piosenki - **** Najbardziej szokujący duet od czasów wspólnych występów Nicka Cave'a i Kylie Minogue czy Michała Wiśniewskiego i Huberta Urbańskiego. Legenda polskiego...111Autor:Kuba Wojewódzki Wielka trójka książkowa7 gru 2003 — Sienkiewicz i Prus wygrywają z Mickiewiczem i Żeromskim Co właściwie rozumiemy pod pojęciem "najważniejsza książka"? Po pierwsze, może to być książka zbójecka: napadająca jak zbójca, po spotkaniu z którą wszystko się widzi inaczej. Wyobrażam...112Autor:Tadeusz Sobolewski Sława i chała7 gru 2003 — KsiĄŻki Królowa jest naga Nina Andrycz w drugim tomie biograficznych zapisków robi co może, by do ewen-tualnego trzeciego tomu nikt już nie chciał zajrzeć. Miała życie długie i ciekawe, zarówno jeśli chodzi o...114 Perły do lamusa?7 gru 2003 — Film "Good bye, Lenin" idealnie trafia w narastającą wśród Niemców tęsknotę za byłą NRD Tomasz Raczek: Panie Zygmuncie, mamy na ekranach film pt. "Good bye, Lenin", który bynajmniej nie powstał w Rosji. Wyreżyserował go Niemiec Wolfgang Becker i...115 Nowowizja - Okiem Szarika7 gru 2003 — Dwa sprzeczne sygnały napłynęły ostatnio z niespokojnego jak zwykle Kaukazu. W Azerbejdżanie zwyciężyła komunistyczna dynastia, a w Gruzji aksamitna rewolucja. Śledząc z zapartym tchem owe 48 godzin, które wstrząsnęły Tbilisi, obserwowałem je...116Autor:Marcin Wolski Śmiesznoty - Utajnić Sejm przed społeczeństwem!7 gru 2003 — Sejm przechodzi do konspiracji. Jak donoszą zdezorientowane media, nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo kiedy odbyły się nocne tajne obrady Sejmu, w których trakcie główny agent bezpieczeństwa wewnętrznego zaskoczył posłów porażającą dawką ściśle...116Autor:Jan Pietrzak Organ Ludu7 gru 2003 — TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI Nr 49 (62) Rok wyd. 2 WARSZAWA, poniedziałek 1 grudnia 2003 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza Cała prawda o tzw. niezależnej prasie "Organ Ludu" w obcych rękach Wobec zdemaskowania knowań...117Autor:Andrzej Paulukiewicz Skibą w mur - głowa do wymiany7 gru 2003 — Przeszczep całej głowy to nadzieja dla tych, którzy się skompromitowali, ale chętnie by coś jeszcze pokazali światu Ostatnio nic tak dobrze się nie rozwija, jak korupcja i chirurgia plastyczna. Cięcia chirurgiczne stają się coraz bardziej modne...118Autor:Krzysztof Skiba
Co kobieta na obrazie trzyma w ręku? 2017-11-19 11:54:16; W której ręce syrenka warszawska trzyma miecz 2016-04-21 12:47:50; Czemu Reita (the gazette) nosi cały czas '' przepaske '' xD? 2010-04-26 21:42:55; Dlaczego bogini Temida ma zasłonięte oczy, a w rękach trzyma wagę mi miecz? 2011-10-09 14:59:52; Co trzyma w ręku święty Paweł W niedzielę po godz. 20 zakończyło się spotkanie Prezydenta Andrzeja Dudy z Janem Śpiewakiem. Informację tę przekazał za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. twitter Spotkanie miało związek z wyrokiem, jaki zapadł w mijającym tygodniu. W piątek warszawski Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok wydany w niższej instancji i uznał Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego. "Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Cwiakalska wielokrotnie niedopełniła swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów" – napisał na Twitterze Śpiewak. Dziennikarze komentujący spotkanie prezydenta i Śpiewaka zastanawiają się czy Andrzej Duda skorzysta wobec niego z prawa łaski. Oburzenia wyrokiem nie krył premier Mateusz Morawiecki, który zabrał w tej sprawie głos. "Staram się publicznie nie komentować decyzji sądów, ale akurat ten przypadek wymaga odstępstwa od tej zasady. Wyrok Warszawskiego Sądu Okręgowego podtrzymujący wyrok niższej instancji, który uznał Jana Śpiewaka za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej i zapłatę 5 tys. zł grzywny oraz dodatkowych 10 tys. zł jest kompletnie niezrozumiały. Warto przytoczyć tylko jedną kwestię z tej sprawy: otóż pani mecenas miała być kuratorem osoby w wieku 118 lat…. No comments" – napisał szef rządu. "Temida, symbol bezstronności, ma opaskę na oczach. Przyjaciół i nieprzyjaciół należy sądzić jedną miarą. Temu, kto tak odważnie jak Jan Śpiewak walczy o sprawiedliwość, należy się szacunek, pochwała i medal" – dodał. Czytaj też:Zaskakujące wyniki sondażu. Andrzej Duda ma powody do niepokoju Czytaj też:"Otwieraj ku**o!". Jacek Międlar o swoim zatrzymaniu przez ABW: Chcę żebyście poznali prawdę Zgadzam się jest wielu uczciwych sędziów i prokuratorów.Pracują zgodnie z przysięga jaka składają.Niestety wśród tych ludzi jest kilku,którzy psują opinię całemu środowisku sędziów,prokuratorów i prawników.Tak samo jest w policji.W/W na pewno nie przyczynił się do pozytywnej opinii o gdańskim wymiarze sprawiedliwości.Dlatego ludzie sa wkurzeni,ze nie poniósł zadnych Książka Aikinsa "Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną" Matthieu Aikins porzuca swój kanadyjski paszport oraz prawdziwą tożsamość. Świadomy niebezpieczeństwa, postanawia sprawdzić, jak kryzys migracyjny wygląda od środka. Podczas odysei przez ląd i morze pokonuje przeszkody oraz poznaje świat szmuglerów, polityków i zwykłych mieszkańców Afganistanu. Towarzyszy ludziom, którzy zostali zmuszeni do ucieczki z ojczyzny spustoszonej wojną. W reportażu podążamy z Aikinsem śmiertelnie niebezpiecznym szlakiem przemytników. W 2016 r. dziennikarz wyrusza z rozdartego wojną Kabulu do Europy razem ze swoim przyjacielem Omarem, młodym kierowcą i tłumaczem, oraz z milionami uchodźców poszukujących lepszej przyszłości. "Nadzy nie boją się wody" to — jak zapowiada wydawnictwo — coś więcej niż tylko kronika tragicznej podróży śladami migrantów. To również pełna uniwersalnych prawd opowieść o miłości i przyjaźni, ludzkim cierpieniu i nieprawdopodobnej wytrzymałości oraz chwytające za serce świadectwo burzliwych czasów, w jakich przyszło nam żyć. To historia podzielonego świata, w którym każdy szuka bezpiecznego miejsca. Matthieu Aikins - "Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną" (okładka) Matthieu Aikins – kanadyjski dziennikarz i reportażysta mieszkający w Kabulu. Pisze o wojnie w Afganistanie i Syrii, współpracuje z "The New York Times Magazine" i "Rolling Stone". Jest stypendystą The Puffin Foundation. Za artykuł "Whoever Saves a Life" o służbach ratowniczych w Syrii otrzymał liczne wyróżnienia, The Livingston Award, przyznawane młodym dziennikarzom za wybitne osiągnięcia. Napisał książkę w obozie uchodźczym. "System torturuje niewinnych ludzi" Matthieu Aikins — "Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną". Fragment książki Na każdej wyspie ludzie obserwują morze. Na Lesbos wiosna przyniosła małe łodzie. Stojąc na północnych przylądkach, można było zobaczyć, jak nadpływają z tureckiej strony kanału. Małe plamki rosły, aż ukazały się jasne kamizelki ratunkowe i rozległo się wycie silników, a potem krzyki ludzi, kiedy brnęli przez fale. Lądowali na plaży, jeśli mieli szczęście, lub na skałach, jeśli go nie mieli. Łodzie przybywały jak komunikaty z odległych wojen, w niektórych latach było ich więcej niż w innych. W 2014 roku, gdy płonęła Syria, na greckich wyspach wylądowało około czterdziestu tysięcy ludzi, najwięcej jak dotąd. Zimą, kiedy morze stawało się wzburzone, przeprawiali się tylko najbardziej zdesperowani. Ale następnej wiosny, w 2015 roku, kiedy się ociepliło, stało się jasne, że będzie to rok inny niż wszystkie. W marcu na wyspy przybyło prawie osiem tysięcy ludzi, niezwykle wysoka miesięczna liczba. Podwoiła się ona w kwietniu i stale rosła, aż w lipcu sięgnęła pięćdziesięciu pięciu tysięcy. W ciągu kilku miesięcy świat dostrzegł kryzys, a na Lesbos zgromadzili się przedstawiciele mediów. Fotoreporterzy przemierzali plaże, pomarańczowe od porzuconych kamizelek ratunkowych. Ich kamery obserwowały, jak ludzie z łodzi rzucają się na piasek i płaczą z radości, dziękują Bogu i robią selfie, a potem ruszają przed siebie. W zatłoczonym centrum rejestracji greccy urzędnicy rozdawali migrantom kartki papieru z nakazem "samodeportacji", po czym pozwalali im wsiąść na prom do Aten, skąd kierowali się na północ przez Bałkany do Europy. Dalsza część fragmentu jest dostępna pod wideo W sierpniu na greckich wyspach, głównie na Lesbos, wylądowało sto tysięcy ludzi. Większość stanowili Syryjczycy, a w ich gronie znalazła się niespotykana wcześniej liczba kobiet i dzieci, kiedy stało się jasne, że po dotarciu na twardy grunt można bezpiecznie podróżować. W grudniu jedna trzecia osób wychodzących na ląd była niepełnoletnia. Nie wszystkim udało się przeprawić – wśród ośmiuset utopionych lub zaginionych w tym roku na morzu było dwieście siedemdziesięcioro dzieci. Na plażach rozpętało się pandemonium. W pewne dni wydawało się, że to koniec świata: "I morze wydało zmarłych, co w nim byli". Zwłoki bez głowy i kończyn, ciała innych nietknięte, jakby spali. Później jeden z mieszkańców napisze, że zmieniły się nazwy używane przez rybaków na brzegu. Skała wcześniej nazywana Foką stała się teraz "Starym Człowiekiem". Część miejscowych zrezygnowała z połowu ryb, twierdząc, że "karmiły się zwłokami utopionych imigrantów". Niewolnika kupowali jak dziś samochód. Zaglądali w zęby i upokarzali [FRAGMENT KSIĄŻKI] 2 września w Turcji do łodzi wsiadła czteroosobowa rodzina. Byli syryjskimi Kurdami z miasta Ajn al-Arab, gdzie trzy miesiące wcześniej ISIS zamordowało ponad dwieście osób. W ciemności, niedługo przed świtem, łódź wywróciła się na wzburzonym morzu; matka i dwaj chłopcy utonęli. O wschodzie słońca na plaży został znaleziony trzyletni Alan Kurdi, lub Aylan, bo pod takim imieniem poznał go świat. Tę scenę uchwycił turecki fotograf: dziecko leżało z twarzą w piasku, w sposób, w jaki zasypiają wyczerpane maluchy, z zadartą czerwoną koszulką ukazującą biel brzucha, fala omywała mu czoło. Wciąż miał na nogach buty. Foto: DEPO PHOTOS / TOLGA ADANALI / PAP Abdullah al-Kurdi, ojciec 3-letniego Alana Tamtego lata zrobiono wiele zdjęć utopionych dzieci, ale być może anielski spokój Aylana był powodem, dla którego jego wizerunek stał się viralem na Facebooku i Twitterze, gdzie udostępniano go w tempie ponad pięćdziesięciu tysięcy tweetów na godzinę, i dotarł do około dwudziestu milionów ekranów. "Co się stało z Aylanem Kurdim?" było najczęściej googlowaną frazą obok pytania: "Co jest przyczyną kryzysu migracyjnego?". Ciało chłopca pojawiło się na pierwszych stronach europejskich gazet i magazynów: "Obraz, który wstrząsa sumieniem Europy" – głosił nagłówek hiszpańskiego "El País". Najlepiej sprzedająca się gazeta w Wielkiej Brytanii, "The Sun", której felietonista pięć miesięcy wcześniej napisał, że "migranci są jak karaluchy", ogłosiła akcję charytatywną pod hasłem "Dla Aylana". Topowy niemiecki tabloid, konserwatywny "Bild", umieścił zwłoki dziecka na jednolicie czarnej stronie. "To zdjęcie jest przesłaniem do całego świata, aby wreszcie się zjednoczył i zadbał o to, by ani jedno dziecko nie umarło podczas ucieczki – głosił podpis. – Kim ostatecznie jesteśmy, jakie są tak naprawdę nasze wartości, jeśli nadal pozwalamy, by działy się takie rzeczy?". Artysta Ai Weiwei odwiedził plażę na Lesbos i położył się w takiej samej pozycji jak chłopiec na zdjęciu. Przyjmując nagrodę w Berlinie, pisarz Karl Ove Knausgård powiedział, że fotografia Aylana kazała mu zwrócić uwagę na kryzys uchodźczy, który do tej pory ginął w natłoku nieustannych doniesień o samochodach pułapkach w Iraku i szkolnych strzelaninach w Stanach Zjednoczonych". Senator John McCain wzywał w Kongresie Amerykę, by wysłała wojska do Syrii, stojąc obok zdjęcia martwego malucha. Dziecko dokonało cudu. Drugiego dnia po śmierci Aylana Niemcy i Austria otworzyły swoje granice dla tysięcy ludzi, którzy utknęli na Węgrzech, pozwalając im pojechać autobusami i pociągami na północ. Inne kraje poszły w ich ślady, tworząc coś, co nazwano korytarzem humanitarnym przez Bałkany. Na Twitterze bardzo popularny stał się hasztag #refugeeswelcome. W Monachium rozentuzjazmowane tłumy powitały przybywających migrantów czekoladą, w Wiedniu setki kolejarzy zadeklarowały chęć pracy po godzinach za darmo. 10 września kanclerz Niemiec Angela Merkel pozowała do selfie z Syryjczykiem ubiegającym się o azyl. – Możemy to zrobić – oznajmiła. Foto: DOGAN NEWS AGENCY / PAP Turecka żandarmeria w pobliżu ciała Alana Kurdiego, który utonął podczas nieudanej próby przepłynięcia na grecką wyspę Kos Granica została otwarta. Na plażach Lesbos policjanci, anarchiści, turyści i misjonarze pracowali ramię w ramię, pomagając migrantom przedrzeć się przez fale i dalej do Europy. W październiku na greckie wyspy dotarło dwieście tysięcy ludzi; rekord padł, kiedy jednego dnia przybyło dziesięć tysięcy. W ciągu czternastu miesięcy – milion. Był to największy w historii napływ uchodźców drogą morską. Trwa kolejne wymieranie na Ziemi. Tym razem winny jest człowiek [FRAGMENT KSIĄŻKI] Ale gdy zbliżała się zima i fale stawały się bardziej wzburzone, nastrój w Europie również się zmieniał. "Już nie jest tak jak miesiąc temu, kiedy wielu zwykłych ludzi przychodziło i klaskało, gdy przyjeżdżali" – powiedział w październiku policjant z przygranicznego niemieckiego miasta. Znaczna część Niemców chwaliła decyzję Merkel o otwarciu granicy, ale teraz większość uznała, że pani kanclerz popełniła błąd. Prawdę mówiąc, europejscy przywódcy gorączkowo pracowali nad zatrzymaniem napływu uchodźców. Austria, Węgry i Słowenia budowały ogrodzenia z drutu kolczastego wzdłuż bałkańskiego korytarza. Foto: Sally Hayden/SOPA Images/REX / East News Migranci z małym dzieckiem uratowani na morzu nieopodal włoskiego Palermo (2019) 13 listopada dziewięciu mężczyzn z karabinami szturmowymi i pasami szahidów dokonało zamachów w Paryżu, zabijając sto trzydzieści osób. Dwóch spośród terrorystów, jak się później okaże, przeszło przez greckie wyspy, udając uchodźców. W noc sylwestrową w Kolonii w tłumie pod dworcem centralnym setki kobiet padły ofiarą napaści seksualnych i zostały okradzione przez grupy mężczyzn. 1 stycznia tamtejsza policja opisała ten "żywiołowy" wieczór jako "w większości spokojny". Trzy dni później, w obliczu narastającego oburzenia w mediach społecznościowych, komendant policji ogłosił, że doszło do przestępstw o "niespotykanej skali" i że podejrzani byli Arabami. Tabloid "Bild" ostrzegał przed atakami na tle seksualnym w Niemczech. Francuski tygodnik satyryczny "Charlie Hebdo" opublikował karykaturę utopionego chłopca, zatytułowaną "Migranci", nad którą pojawiło się pytanie: "Co robiłby mały Aylan, gdyby dorósł?". I odpowiedź pod rysunkiem mężczyzn goniących przerażone kobiety: "Obmacywałby dziewczyny w Niemczech". "Musimy teraz zabezpieczyć zewnętrzne granice Schengen" – powiedział dziennikarzom Wolfgang Schäuble, niemiecki minister finansów. Przede wszystkim granice lądowe zostały zamknięte za pomocą drutu kolczastego i oddziałów prewencji, następnie, 18 marca, UE zawarła z Turcją porozumienie o zatrzymywaniu łodzi. Osoby ubiegające się o azyl, które dotarły na ląd, internowano na greckich wyspach i zmuszono do przejścia przez "system hotspotów". Najważniejszy i największy obóz znajdował się na Lesbos. Nasz autobus przejechał przez główną bramę Morii i zatrzymał się pod wewnętrznym kompleksem, również ogrodzonym zwojami drutu kolczastego. Za oknem widziałem mnóstwo urzędników z podkładkami do pisania, niektórzy w kamizelkach ONZ. Kiedy wysiadałem z innymi pasażerami, trzęsły mi się nogi. Nie muszę tego robić – pomyślałem. – Wystarczyłoby krzyknąć po angielsku, że jestem dziennikarzem i zostałem oszukany przez przemytnika, który wysłał mnie na Lesbos. Jednak wtedy nie tylko oddzieliliby mnie od Omara, lecz także mógłbym narazić jego i innych migrantów na niebezpieczeństwo, gdyby do przemytników dotarła wiadomość, że mieli do czynienia ze szpiegiem. W obozie wszystko mogło się zdarzyć. Ustawiłem się obok pozostałych. Kiedy przechodziłem przez bramę, kobieta założyła mi na nadgarstek papierową opaskę z numerem seryjnym. Zaprowadzono nas do poczekalni, dużego płóciennego namiotu z drewnianymi ławkami, gdzie zostaliśmy rozsadzeni według języka: najpierw Arabowie, najliczniejsza grupa, a za nimi kilku Erytrejczyków mówiących językiem tigrinia. Omar i ja usiedliśmy z Irańczykami, a tłumacze w kamizelkach pośredniczyli w naszych rozmowach z greckim urzędnikiem. Mężczyzna wyjaśnił, że pobiorą nam odciski palców oraz że zostaniemy przebadani przez lekarza, a następnie wysłani do głównego obozu. Przez następnych dwadzieścia pięć dni, aż do zakończenia naszej rejestracji, będziemy musieli w nim pozostać. Po tym okresie możemy zobaczyć resztę wyspy, ale nie wolno nam opuścić Lesbos przed pierwszą rozmową w sprawie azylu. Kontynuowanie podróży do innych krajów europejskich jest zakazane. Jeśli nam się to nie podoba, możemy wrócić do Turcji. Najpierw wezwali do rejestracji Erytrejczyków. Afgańczycy byli następni. Dwaj chłopcy z Iranu rozmyślili się, więc tylko Omar i ja weszliśmy do kompleksu administracyjnego, gdzie na gazonie na dziedzińcu rosły trzy sosny ze zbielałymi pniami, potargane przez wiatr. Biurowe kontenery, pomalowane w kolorze błękitu Morza Egejskiego, ustawiono w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara; zaczynaliśmy od "określenia narodowości". Funkcjonariusz Frontexu, unijnej agencji granicznej, spróbuje zweryfikować, czy naprawdę jesteśmy Afgańczykami. Pewne narodowości były przychylniej traktowane przez władze, więc Irańczycy lub Pakistańczycy mogli się podawać za Afgańczyków, tak jak Marokańczycy za Syryjczyków czy Etiopczycy za Erytrejczyków. Ponieważ podobnie jak Omar i ja wiele osób podróżowało bez dokumentów, a poza tym zdobycie fałszywych papierów w Turcji nie stanowiło problemu, osoby z Frontexu, które przeprowadzały odsiew, i tłumacze wypytywali ludzi o ich ojczyznę, zadając proste pytania o flagi lub waluty. Z czasem jednak migranci się wycwanili, a przemytnicy sprzedawali im nawet ściągawki, więc na wstępnych rozmowach azylowych zaczęto wypytywać uchodźców o bardziej szczegółowe rzeczy, na przykład jak dużo cyfr znajduje się w ich kraju na tablicach rejestracyjnych lub ile kosztuje mąka. Problem polegał na tym, że wielu uchodźców spędziło życie poza własną ojczyzną. Afgańczyk wychowany w Teheranie mówił z irańskim akcentem i prawdopodobnie wiedział o Kabulu mniej niż ja. Decyzje podejmowano szybko, bez wnikania w położenie migranta. W takiej sytuacji łatwo o pomyłkę. Na nic zdadzą się protesty czy ironia. "Czuć kwaśny przenikliwy zapach śmierci" [FRAGMENT KSIĄŻKI] Omar wszedł pierwszy, a ja usiadłem na ławce na zewnątrz. Kilkoro spośród dzieci z naszej łódki bawiło się zabawkami, a dookoła węszyły kundle o krótkich łapach. Dochodziła dziewiąta i pracownicy przybywali z kubkami kawy w dłoniach, niektórzy w mundurach – byli to holenderscy strażnicy więzienni i funkcjonariusze greckiej straży przybrzeżnej. Dwóch mężczyzn w bojówkach gawędziło po francusku, paląc jednego papierosa za drugim pod kontenerem, w którym pobierano odciski palców. Dalej znajdowały się siedziby znanych organizacji pozarządowych: Mercy Corps, ActionAid, Save the Children. Pracownicy humanitarni byli młodsi od urzędników i przypominali mi młodych ludzi widywanych w Kabulu: szczupli, w drogich butach i z zatroskanym spojrzeniem. Między nimi kręcili się moi współtowarzysze z łodzi, zdezorientowani, z dokumentami rejestracyjnymi w ręku. Na kilku kontenerach widniał ten sam plakat z białą ręką, która wyciąga brązową rękę z fal. Un arrêt ici – tutaj jest przystanek. Z kontenera wyszedł funkcjonariusz Frontexu w okularach i z nastroszonymi włosami. – Afgańczyk? – zapytał. Wszedłem za nim do środka i usiedliśmy przy okrągłym plastikowym stole. Poczułem pulsowanie w uszach. Afgański tłumacz w średnim wieku, najwyraźniej znudzony, już tam siedział i przywitaliśmy się po persku. Tłumaczył, gdy funkcjonariusz Frontexu przeglądał listę podstawowych pytań. Brak dokumentów? Nie ma problemu. Funkcjonariusz chciał przede wszystkim poćwiczyć kilka zwrotów w dari, których się nauczył. – Az kuja hasti? – Ma az Kabul umadom. – Gdzie w Kabulu? – zapytał ostro tłumacz. – Qala-e Fatullah. – Okej – powiedział oficer, gryzmoląc na dole formularza. – To wszystko? – spytał zdziwiony tłumacz po angielsku. – To wszystko – powiedział oficer i uśmiechnął się do mnie. – Khoda hafez. – Powiedz mu, że bardzo dziękuję – rzuciłem i wyszedłem ze swoim formularzem, mrużąc oczy w jasnym świetle dziennym. Więc miałem to na papierze. Usiadłem na ławce i zapaliłem papierosa, czując się wyprany z emocji. Robiło się coraz cieplej; susząc mokry krok swoich dżinsów, myślałem o tym, co się dzieje z Omarem. W rzeczywistości to właśnie nim zainteresowała się agencja Frontex. Belgijski śledczy słyszał, jak mówi po angielsku o tym, że pracował jako tłumacz z NATO, i poprosił go, by poszli na rozmowę do innego kontenera, dołączył też do nich grecki policjant. Był strażnikiem granicznym w USA. "Jest tu coś, od czego nie umiem odwrócić oczu" [FRAGMENT KSIĄŻKI] Przyjaźni funkcjonariusze poczęstowali Omara kawą i dali mu hasło do wi-fi, a następnie zapytali o jego przemytnika. Interesowało ich zwłaszcza to, w jaki sposób dokonuje się zapłaty. Gdyby Omar chciał, mógłby użyć ich telefonu i zadzwonić do swojego kontaktu, aby go poinformować, że łódź przypłynęła. Czy mógłby dać im numer przemytnika? Foto: PAVEL VITKO/AFP / East News Ludzie uratowani z przeładowanej łodzi zauważonej u wybrzeży Libii (2019) Omar był rozmowny, ale odpowiadał wymijająco. Powiedział, że przemytnicy używali fałszywych nazwisk i ciągle zmieniali swoje numery, więc nie zaprzątał sobie głowy ich zapamiętywaniem. Śledczy oznajmili mu, że utknie w obozie na jakiś czas i w związku z tym mogliby go zatrudnić jako tłumacza. Odparł, że się zastanowi. Kiedy wyszedł, dołączył do mnie w kolejce przed biurem pobierania odcisków palców, naszym następnym przystankiem na trasie. Główną funkcją hotspotów było rejestrowanie migrantów w EURODAC, czyli Europejskim Zautomatyzowanym Systemie Rozpoznawania Odcisków Palców. Wykorzystywano go do egzekwowania wymogu traktatu dublińskiego, by osoby ubiegające się o azyl składały wniosek w pierwszym kraju UE, do którego dotrą, a następnie tam pozostały. W praktyce oznaczało to pierwszy kraj, w którym cię złapano, dlatego tak ważne było kontynuowanie nielegalnej podróży z przemytnikami, dopóki nie dotrzesz do celu. Zdarzało się, że migranci po aresztowaniu posuwali się nawet do przypalania lub okaleczania koniuszków palców, by nie dało się ich zeskanować. W przeciwnym razie, jeśli złożyłeś wniosek o azyl na przykład w Niemczech, a urzędnicy znaleźli w EURODAC twoje odciski pobrane po zatrzymaniu we Włoszech czy w Bułgarii, Niemcy mogliby cię tam odesłać. Ale nie do Grecji, nie od 2011 roku, kiedy Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że panują tu zbyt okropne warunki. UE próbowała naprawić sytuację, ale na razie Omar nie miał się czego bać. Puściłem go przodem. Przez otwarte drzwi obserwowałem, jak jeden z Francuzów, których widziałem wcześniej, w tej chwili w lateksowych rękawiczkach, położył opuszki palców Omara, a potem całą dłoń na szybie skanera Crossmatch. Teraz Omar będzie rozpoznawalny dla państwa. Kiedy EURODAC zaczął funkcjonować w 2003 roku, baza danych była ściśle ograniczona do zastosowań azylowych. Ale w 2015 roku zmieniono przepisy, aby umożliwić organom ścigania dostęp do niej "w przypadku poważnych przestępstw i terroryzmu". W ten sposób policja dopasowała odciski dwóch napastników z Paryża, którzy przybyli na wyspę Leros, podając się za uchodźców, martwych mężczyzn, których nigdy nie zidentyfikowano. Obecnie EURODAC łączono z innymi bazami danych w jeden rozległy system monitorowania wszystkich odwiedzających UE. Na ekranie widziałem zwój linii papilarnych układający się w obraz odcisków palców Omara, a potem program wydał sygnał dźwiękowy, by potwierdzić czyste zdjęcie. Innowacje zdarzają się na peryferiach równie często, jak w centrum. Pobieranie odcisków palców zostało opracowane przez urzędników kolonialnych w Indiach Brytyjskich, zanim zaczął je wykorzystywać Scotland Yard. W naszych czasach technologie takie jak biometria, drony i zautomatyzowana masowa inwigilacja przenoszą się z zamorskich wojen na pogranicza i wreszcie do metropolii. W Afganistanie przed moimi oficjalnymi podróżami reporterskimi przedstawiciele amerykańskiej armii zdjęli mi odciski palców i zeskanowali tęczówki, które to dane stały się częścią ogromnego skarbu zebranego tam oraz w Iraku i dzielonego z FBI oraz Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego. Kiedy nadeszła moja kolej, podszedłem do biurka i stanąłem twarzą do francuskiego urzędnika, który ustawił swój aparat, żeby zrobić mi zdjęcie. W Europie jeszcze nie pobierano moich odcisków, jednak zastanawiałem się, czy po zamachach w Paryżu europejskie służby potajemnie nie wymieniały się danymi z Amerykanami. A jeśli nie odkryją mojej prawdziwej tożsamości, czy Habib, moje alter ego, powróci, żeby mnie nękać? Kiedy ciało staje się jedynkami i zerami, twój sobowtór może osiągnąć życie wieczne w chmurze. Ale nie mogłem tego uniknąć bez narażania swojego przyjaciela. Urzędnik wziął mnie za nadgarstek, skaner zaświecił na zielono. Filozof Giorgio Agamben nazwał odciski palców tatuażami biopolitycznymi. Mężczyzna przycisnął moją rękę do szkła. – Bracie, jeśli dowiedzą się, że jesteś Kanadyjczykiem, to będą niezłe jaja – powiedział Omar, kiedy wracaliśmy do hali podczas przerwy na lunch, i się roześmiał. Zerknąłem na niego nieprzytomnym wzrokiem, próbując ustalić, czy przypadkiem nie zwariował. Może po prostu był szczęśliwy, że przeżył. Ja też zachichotałem. Przez siatkę widzieliśmy więźniów obozu głównego przechodzących obok, w pstrokatych ubraniach z darów. Na nasz widok kilku Afgańczyków zawołało przez ogrodzenie: – Salam! Ilu Afgańczyków jest z wami? Są jakieś rodziny? Szukali krewnych i ukochanych, którzy mieli przypłynąć, ale do tej pory nie dawali znaku życia. Wymienili jakieś nazwiska i opisali wygląd osób, lecz nic nam to nie mówiło. Jego odmienność tłumaczą sobie obecnością ducha babki w jego ciele [FRAGMENT KSIĄŻKI] Usiedliśmy w cieniu hali z dwoma irańskimi chłopakami, którzy spotkali trzech rodaków z innej łodzi – dotarli tu dzień przed nami, ale wciąż nie zakończyli rejestracji. Byli w dobrym humorze, zwłaszcza Firouz, irański Kurd po sześćdziesiątce, niski i żwawy, ze szpakowatymi wąsami i z krzaczastymi brwiami. – Nie martwcie się, chłopcy, wkrótce będziemy w Atenach – powiedział, robiąc nam miejsce na kilku kawałkach tektury. – Wszystko już załatwione. Okazało się, że oni też zostali wysłani na łodzi przez Hadżiego. – No, wszyscy jesteście ustawieni! – wykrzyknął Firouz. – On ma gościa, który bez problemu może nas wyciągnąć z tej wyspy. Za tysiąc dwieście euro od łebka. Kiedy przejdziemy do głównego obozu, kupimy grecką kartę SIM i zadzwonimy do niego. Jeśli macie pieniądze, wszyscy razem pojedziemy do Aten. Na lunch, nasz pierwszy posiłek od czasu kebabów w Izmirze, dostaliśmy ryż z soczewicą na tekturowym talerzu i pitę. Kiedy zjedliśmy, oczy same mi się kleiły. Obaj padliśmy na podłodze hali, a kiedy się obudziliśmy, biura zostały już ponownie otwarte i straciliśmy swoje miejsce w kolejce. Zanim dotarliśmy do punktu medycznego, zrobiło się ciemno. Afganka i jej nastoletnia córka czekały na zewnątrz, obie o takich samych pociągłych, delikatnych twarzach. Przybyły z głównego obozu, w którym tkwiły od kilku miesięcy. – Jak tam jest? – zapytałem. – Strasznie, strasznie – powiedziała matka. – Są tam ludzie z wielu różnych krajów, co pogarsza sprawę. Dużo Afrykanów. Ale wiesz co? Przypłynęliśmy tu łodzią pełną czarnych. I byli tak mili dla nas, kobiet z dziećmi. Zanieśli nasze torby na plażę i odparli turecką straż przybrzeżną. – Zachichotała. – Więc mówię: niech Bóg błogosławi Afrykanów, oby nie bolały ich ręce. Jej córka sama weszła do psychologa. – Przyjechałeś prosto z Afganistanu? – zapytała kobieta, która wraz z rodziną żyła jako uchodźczyni w Iranie. – Tak, z Kabulu. – W dzisiejszych czasach wszystkie dzieciaki mówią tak jak ty – powiedziała żartobliwie. Sądząc po moim wyglądzie, uznała, że też jestem Hazarem. – Sahist, sahist, z tym kabulskim akcentem. Co się stało z twoimi hazaragi? Badanie było czystą formalnością. Siedziałem na krześle, a grecki lekarz z organizacji Lekarze Świata odczytywał swoją listę kontrolną. Miałem kłopoty z określeniami irańskiego tłumacza na takie rzeczy jak recepta, a on chyba nie znał dialektu dari, bo ciągle powtarzał te słowa ze złością, dopóki się nie domyśliłem. Tak lub nie: Czy cierpisz na jakieś poważne choroby? Czy bierzesz jakieś leki? Czy jesteś niepełnosprawny? Masz jakieś problemy psychiczne? Czy byłeś ofiarą tortur, wykorzystywania lub napaści na tle seksualnym? Lekarz kazał mi zawołać następną osobę. Matka z córką zniknęły, jednak na ławce przed kontenerem policyjnym siedzieli w rzędzie młodzi mężczyźni o ponurych twarzach. Później dowiedziałem się, że byli to ludzie złapani w nocy na próbie przekradzenia się na prom. Kiedy wróciliśmy z Omarem do hali, okazało się, że inni zakończyli procedurę i zostali wypuszczeni do głównego obozu. Ale gliniarz powiedział, że dla nas jest już za późno. Musieliśmy spędzić noc tutaj. Słyszeliśmy muzykę i bębnienie na zewnątrz i widzieliśmy tłumy na drodze. Jakiś chłopak podszedł i krzyknął: – Gdzie są Etiopczycy?! Były z nim dwie dziewczyny i trzymał coś, co wyglądało jak butelka alkoholu. Gliniarz go przegonił. Kolejny więzień, chudy, w luźnej koszulce, spod której ukazywały się tatuaże, podszedł i zaproponował, że sprzeda nam papierosy i karty SIM. Przedstawił się po angielsku jako Abu Adam z Palestyny. Spytałem go o sytuację w obozie. – Ludzie zdradzą cię tu za jedno euro – powiedział, przysuwając głowę do siatki. – Pierwszego dnia trafiłem tu, gdzie ty. Dałem facetowi z głównego obozu dziesięć euro, żeby kupił mi kartę SIM. Więcej go nie zobaczyłem. Nie ufaj nikomu, okej? Nie wierz nawet w to, co ci teraz mówię. – Rzucił mi kose spojrzenie i zniknął z powrotem w tłumie migrantów. Wyczerpany ruszyłem do hali. Znowu robiło się zimno. Przyszedł młody Amerykanin z pudełkiem pełnym kocyków z polaru, granatowych z nadrukiem "SAMARITAN’S PURSE®". Otuliliśmy się nimi, kładąc się na kawałkach tektury i już po chwili zapadliśmy w sen.